Image

WIOŚ potwierdza. Gospodarstwo zanieczyszczało jezioro

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Na zgłoszenie mieszkańca Pinki, 4 stycznia, Wielkopolski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził kontrolę na terenie gospodarstwa w Pince oraz na terenie przyległym do jeziora. Kontrola wykazała nieprawidłowości i dokonywanie zanieczyszczeń wód Jeziora Grzymisławskiego.

Ścieki spływały do jeziora


Berdychowski Wv

Kontrola potwierdziła fakt, że z terenu fermy byczków w Pince spływały wody opadowe i nieczystości płynne, które następnie trafiały do jeziora. „Nieczystości płynne zanieczyszczone głównie odchodami zwierzęcymi odprowadzane były jednym z wylotów do gruntu, skąd grawitacyjnie spływały w kierunku Jeziora Grzymisławskiego, tworząc wyżłobienia w gruncie. Jak ustalono, zanieczyszczenie wód opadowych odprowadzanych z terenu ww. gospodarstwa, spowodowane jest przechowywaniem nawozów naturalnych w sposób niezabezpieczony przed odciekami do ziemi lub wód” – czytamy w pokontrolnym raporcie WIOŚ.



Na tej podstawie WIOŚ wszczął procedurę ukarania przedsiębiorstwa i wyznaczenia terminu usunięcia naruszeń, przez które zanieczyszczania przedostawały się do gruntu oraz wody jeziora.

Sprawą zajmą się też Wody Polskie

WIOŚ przekazał sprawę również do Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, gdyż podczas kontroli wykryto również brak wymaganych prawem pozwoleń wodnoprawnych w zakresie zorganizowanego wprowadzania wód opadowych do środowiska.

Jak widać, coś w temacie gospodarstwa w Pince zaczyna się dziać i instytucje podejmują kroki, by było to w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa i przy równoczesnym zachowaniu norm środowiskowych.

Planowana rozbudowa gospodarstwa ma wielu przeciwników

W sprawę od samego początku zaangażowana jest również Barbara Wierzbińska, burmistrz Dolska, która chociaż nie jest stroną postępowania, to działa na rzecz społeczności Pinki oraz Mszczyczyna. W tej drugiej wsi mieszkańcy mierzyli się z podobnym problemem, a teraz sytuacja jest jeszcze gorsza.

Do działań przeciwko inwestorowi, który chce rozbudować gospodarstwo w Pince włączyli się również działkowcy z okolicznych ROD znajdujących się w sąsiedztwie jeziora, WOPR-owcy ze Śremu również obawiają się o stan wody, po tym jak gospodarstwo się rozrośnie. Jak się okazuje – mają ku temu uzasadnione obawy.

Ten problem pośrednio dotyka też gminę Śrem, a burmistrz milczy

Dziwi natomiast bierność Adama Lewandowskiego, burmistrza Śremu, który może i nie ma wpływu na to, co dzieje się w gminie Dolsk, ale jak dotąd nie zabrał oficjalnie głosu w sprawie ścieków spuszczanych do wód Jeziora Grzymisławskiego, tego samego na którym co roku działa Kąpielisko Miejskie i nad wodą którego gmina Śrem organizuje letni wypoczynek dla mieszkańców gminy oraz przyjezdnych.

[AKTUALIZACJA]

Po naszej publikacji do sprawy odniósł się Adam Lewandowski, burmistrz Śremu. W krótkiej wiadomości oznajmił, co następuje:

“Czytam, że mi Pan zarzuca, że nie jestem aktywny w sprawie Pinki i tego co się tam dzieje. Wcześniej Pan nie zadał pytań. Cały czas wspieram Panią burmistrz Dolska, mam bieżącą wiedzę we wszystkim co się tam dzieje, jestem w kontakcie z Wodami Polskimi. Nie należę do osób co robią szum, a staram się monitorować sytuację i być w kontakcie z WOPR i innymi podmiotami. Podstawą jest – jak zrobiła gmina Śrem – zaprojektowanie i wybudowanie dookoła wybrzeża kanalizacji sanitarnej. Proszę o sprostowanie informacji”.