||||

Polityka z wysokiego C włącza się w batalię o Pinkę i jezioro

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

W miniony poniedziałek w godzinach popołudniowych odbyło się spotkanie w sprawie zdaje się patowej sytuacji, z jaką muszą borykać się mieszkańcy wsi Pinka. – To problem nie tylko nas, mieszkańców Pinki. To także problem, który dotyka gminę Śrem, w której znajduje się około 80 procent jeziora – mówi jeden z uczestników poniedziałkowego spotkania. Chodzi o obecne gospodarstwo rolne w Pince i plany właściciela na jego powiększenie.


Hieronim Urbanek - plakat wyborczy
Śrem Nasze Miasto 320x320 Komórki

Jak wstrzymać inwestycję?


Berdychowski Wv

To był główny temat spotkania w stanicy WOPR w Śremie. Osoby, które przyszły na nie, a było i ponad 20, dyskutowały i zastanawiały się nad tym, jak zablokować plany inwestora. – Zachęcam wszystkich zebranych do tego, aby pisali. Wysyłali wiadomości, zdjęcia, filmy do wszystkich instytucji, jakie mogą nam pomóc – mówił Paweł Kłosowicz, jeden z uczestników spotkania. – Ja tak zrobiłem i już po kilku dniach w gospodarstwie pojawiły się kontrole – komentuje.





Stronami postępowania w Pince są jedynie sąsiedzi inwestora, w tym m.in. Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety, które posiada grunt bezpośrednio sąsiadujący z działką, na której planowana jest rozbudowa gospodarstwa. – Jest ze mną w kontakcie mecenas Elżbietanek. Z tego co mi wiadomo to siostry zleciły ekspertyzę, której celem jest oszacowanie wartości gruntu – dopowiada Kłosowicz. Siostry muszą więc mieć świadomość tego, że wartość tego gruntu diametralnie spadnie, gdy inwestycja rozbudowy obory wystartuje. – Wartość naszych gruntów również spadnie, chociaż nie jesteśmy sąsiadami inwestora, ale wszyscy mieszkamy w tej wsi – krzyczał ktoś inny z tłumu zebranego w sali.

  Ukradł w Zaniemyślu i porzucił. 17-latek przed sądem odpowie jak dorosły

Wiele obaw, korzyści żadnych

Zebrani podnosili słuszne zarzuty przeciwko inwestorowi, którym jest brat jednego z najbogatszych Polaków i jednocześnie będącym najbogatszym Wielkopolaninem.

Ich zdaniem inwestycja, prócz negatywnego wpływu na cenę działek, będzie miała również negatywny wpływ na środowisko. – Już teraz widzimy, że gnojowica leje się na pola i jest wpuszczana do jeziora, a co będzie później – pytają retorycznie. – Wyliczenia pokazują, że on (inwestor – dop. red.) nie jest w stanie wywozić tych nieczystości. Gdzieś je będzie musiał wylewać. Sami sobie państwo odpowiedzcie, gdzie one będą trafiały – kwitował Kłosowicz.

Mieszkańcy wskazali również, że z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej w Pince, gmina Dolsk nie ponosi żadnych korzyści, bo faktyczna działalność zarejestrowana jest w innymi miejscu.

Również okoliczni rolnicy nie mają z tego tytułu żadnych profitów. Mają natomiast problem. Problem w postaci zapachu, much, szczurów i ścieku, który strumieniami płynie do jeziora.

Mieszkańcy pomocy szukają u polityków

Zdesperowani mieszkańcy pomocy szukaj gdzie tylko się da. Państwowym instytucjom nie ufają, bo uważają, że są one nierzetelne. Zdecydowali się o pomoc zwrócić się do polityków. Posłanka Hennig-Kloska jest tylko jedną z osób, którą poproszono o pomoc. Drugą osobą, jaka otrzymała materiały związane z Pinką jest poseł Nowoczesnej, Adam Szłapka.

– Przekażcie nam państwo wszystkie materiały, jakie posiadacie, pisma, jakie wysłaliście, treści petycji. Nasz zespół przeanalizuje je i postara się państwu pomóc – przekazuje.

Co z tego wyjdzie? Do tematu będziemy wracać.

Więcej znajdziesz w czwartkowym e-wydaniu!

Zamów dostęp do cyfrowego wydania już teraz!