Image

Minister rolnictwa o problemach Mszczyczyna i Pyszącej

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Obok ministra rolnictwa w spotkaniu uczestniczyli również „nasi” posłowie Leszek Galemba oraz Zbigniew Dolata. Tematem przewodnim była sytuacja polskiego rolnictwa, która do najlepszych nie należy. Tak przynajmniej twierdzą ci, co się na rolnictwie znają, bo uprawiają ten trudny zawód nie od dziś. Minister Henryk Kowalczyk tylko po części się z nimi zgadza, tłumacząc, że gdyby nie polityka PiS i rządu premiera Morawieckiego, byłoby jeszcze gorzej.

Wystąpienie ministra, wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego zajęło około pół godziny, podczas gdy cała spotkanie trwało blisko 2,5 godziny. Przynajmniej ta część otwarta dla wszystkich. Po niej nastąpiło spotkanie tylko dla członków Prawa i Sprawiedliwości. Odbywało się ono za zamkniętymi drzwiami.



Podczas tego otwartego pytania minister rolnictwa nie bał się odpowiadać na pytania z Sali. A te były różne, od tematów ogólnokrajowych, które dotykają każdego obywatela, jak te związane z węglem czy kosztami prądu, po takie, które dotykają wyłącznie mieszkańców naszej małej społeczności, jak problem Pyszącej oraz Mszczyczyna.

Z tym pierwszym minister oznajmił, że są pieniądze na utylizację nielegalnego składowiska w Pyszącej, ale najpierw trzeba wyczerpać inne sposoby, jak np. nakazanie właścicielowi składowiska utylizację lub właścicielowi gruntu. Kwestię rozbudowy zakładu Biernackiego w Mszczyczynie z kolei minister skwitował następującymi słowami: – Będąc jeszcze ministrem środowiska zaproponowałem ustawę dotyczącą dużych ferm hodowlanych (…) Regulacja ta była ostro skrytykowana przez środowisko, izby rolnicze, były protesty. Chciałem uregulować tę sytuację, ale środowisko ostro protestowało. Moje myślenie się nie zmieniło. Ta ustawa jest i leży. Ja teraz czekam na inicjatywę środowisk rolniczych. Przedtem ją skrytykowaliście ostro, a teraz jeśli uznajecie, że była dobra, to czekam na pisma wnioskujące o tę ustawę – powiedział minister Henryk Kowalczyk.

Czego nie można powiedzieć o spotkaniu, to przede wszystkim było ono otwarte – każdy mógł na nie wejść, a ministra, wicepremiera, nie ochraniało tylu policjantów ilu zwykłego posła musiało ochraniać nie tak dawno w Kórniku.