Tenis kwitnie, finał pełen emocji

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Dzięki rozgrywkom ligowym a także m.in. takim właśnie turniejom, jak ten, który rozegrano w miniony weekend tenis w Śremie coraz piękniej rozkwita. Miłośników tenisowej rakiety nie brakuje, a regularne granie sprawia, że poziom sportowy także idzie w górę.


Hieronim Urbanek - plakat wyborczy
Adam Lewandowski - plakat wyborczy

W dwudniowych zmaganiach, których głównym organizatorem był Emil Majsner wraz z synem Kamilem udział wzięło 26 zawodników w tym cztery panie. Łącznie rozegrano 23 pojedynki! Sobota to eliminacje na dwóch kortach przy SP6 i Psarskim, a od niedzielnych ćwierćfinałów grano już tylko na Psarskim. Rywalizacja przebiegała do dwóch wygranych setów od stanu 2:2 w gemach, przy czym przy stanie 1:1 w setach decydował tie-break.



– Cieszy fajna frekwencja – mówi Emil Majsner. – Myślę, że w Śremie jest już około 60-70 miłośników gry w tenisa, ale nie każdy chce rywalizować w turniejach. Niemniej, jak tak dalej pójdzie to dwa dni okażą się za mało i będzie trzeba pomyśleć o preeliminacjach. Zagrały także cztery panie, które sparowaliśmy ze sobą w pierwszej rundzie, a dalej już pozwoliły rywalizować panom. Pogoda także dopisała, także turniej bardzo udany – dodał.

Ostatecznie w niedzielnym finale spotkali się Piotr Worsztynowicz i Marcin Adamczyk. Dużo łatwiejsza okazała się droga Worsztynowicza, który w ćwierćfinale pokonał Kamila Majsnera, a w półfinale szybko rozprawił się z Markiem Figaniakiem (6:2, 6:3) oddając mu jednego gema, który z kolei wcześniej wyeliminował Waldemara Chwaliszewskiego. Ciężkie boje toczył z kolei Marcin Adamczyk. W 1/4 po półtoragodzinnym starciu pokonał Tomasza Walczaka. W półfinale z kolei stoczył równie długi i zacięty pojedynek z Łukaszem Chwaliszewskim. Wygrał 7:6 i 7:5.

To mogło mieć i pewnie miało znaczenie w finale, do którego mniej wyeksploatowany przystąpił Worsztynowicz. Liczba grupka kibiców zobaczyła mecz godny finały i tenis na fajnym, mimo że amatorskim, poziomie. Ciekawych wymian nie brakowało, a sam pojedynek trwał blisko dwie godziny. Pierwszego seta Adamczyk wygrał 7:5, ale drugiego przegrał 4:6 i decydował tie-break. Tutaj także ciekawa sytuacja, bowiem zgodnie z regulaminem miał on być rozgrywany do 10 punktów. Prowadzący turniej sędzia Krzysztof Czaplicki przy stanie 9:9 poinformował jednak zawodników, że w związku iż mecz jest tak wyrównany gra toczyć się będzie to różnicy dwóch punktów. Co ciekawe, ten 10 zdobył Adamczyk, ale Warsztynowicz nie tylko obronił piłkę meczową, ale wygrał trzy pod rząd i to on został triumfatorem.

– Dzięki partnerowi turnieju – firmie DRE udało się zapewnić fajne, wartościowe nagrody. Zwycięzca otrzymał rakietę Babolat PureEvo, a za drugie miejsce ufundowano torbę tenisową. Były także statuetki, a także piłeczki dla tych, którzy awansowali do 1/8. Cieszy mnie, że zawodnicy docenili organizację. Była także wystawa „150 lat tenisa” autorstwa mojego syna Kamila, a także mini-strefa dla dzieci. Najważniejsze jednak, że tenis w Śremie się rozwija, bo taki jest mój cel i całego Śremskiego Towarzystwa Tenisowego. Idziemy do przodu i o to chodzi – podsumował Emil Majsner.