Awans przypieczętowali wygranymi derbami
Oba zespoły wraz ze Szturmem Junikowo rywalizowały o dwa miejsca premiowane awansem. Wyścig ten w przedostatniej kolejce przegrał zespół z Manieczek, który poległ ze Szturmem 3:9, a gdyby wygrał pojedynek w Książu Wlkp. miałby zupełnie inny gatunek, bo byłby bezpośrednim starciem o awans. Tak jednak się nie stało.
Cały sezon i niedzielny mecz pokazał, że to piłkarze Pogoni bardziej zasłużyli na to, aby grać na wyższym poziomie. Mimo iż podopieczni Marcina Tomaszewskiego nic już nie „musieli” to chcieli wygrać i podtrzymać passę domowych spotkań bez porażki, a jeszcze bardziej zależało im, aby zrewanżować się za porażkę na jesień w Manieczkach.
Piłkarze KSGB także nie zamierzali kalkulować. Od początku zagrali wysoko i częściej gościli pod bramką. Dwukrotnie po rzutach wolnych bliski trafienia był Mikołaj Berger. Najpierw na przeszkodzie stanął jednak bramkarz Marcin Lewandowski, a potem poprzeczka. Pogoń próbowała coś wskórać prostopadłymi podaniami wykorzystując szybkie skrzydła. Goście skutecznie „łapali” na spalone, aż do 30 minuty, kiedy gospodarze objęli prowadzenie po główce Dawida Kropskiego. Przed przerwą podwyższył Dominik Wojtkowiak i było praktycznie po meczu. W drugiej połowie piłkarze KSGB nie mieli już nic do powiedzenia. Dwa szybkie ciosy w postaci goli Piotra Galusika i Kamila Galusika sprawiły, że po godzinie gry było 4:0. Piątą bramkę dołożył Nikodem Gaszak, a w odpowiedzi z karnego za faul na Bergerze trafił Kamil Makosz. W 77 minucie na 6:1 podwyższył kapitan Kosynierów – Piotr Galusik, a w ostatniej akcji meczu rozmiary porażki zmniejszył Mikołaj Berger.
– Gratuluję rywalom zwycięstwa i awansu – powiedział Michał Mocek. – Pogoń była dziś zespołem lepszym i wygrała zasłużenie, choć my przez pierwsze pół godziny graliśmy dobrze i kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdybyśmy objęli prowadzenie. Po stracie bramki było już po nas, a w drugiej połowie zabrakło sił i argumentów w ofensywie, aby coś jeszcze wskórać. Drugi rok z rzędu awans przechodzi nam koło nosa. Przegraliśmy go nie w Książu Wlkp., czy Plewskach, ale w pojedynkach z drużynami z dołu tabeli, gdzie pogubiliśmy sporo punktów – dodał.
Zadowolony był trener Marcin Tomaszewski: – Poszło zgodnie z planem. Chcieliśmy zakończyć sezon bez porażki przed własną publicznością i zrewanżować się rywalom i cel osiągnęliśmy. Cieszy, że nie pękliśmy w tej końcówce sezonu, kiedy niemalże do końca w walce o awans liczyły się trzy zespoły. Cieszymy się z powrotu do klasy okręgowej. To sukces całej drużyny, bo żeby awansować trzeba wygrywać mecz za meczem. Teraz krótka, wakacyjna przerwa i ruszamy z przygotowaniami. Jesteśmy dużo mądrzejsi i wierzę, że tym razem nasza przygoda w „okręgówce” nie zakończy się na jednym sezonie – powiedział.