Sędzia dał plamę, niedosyt Pogoni

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

W niedzielę piłkarze Pogoni jechali do „jaskini lwa”. W Plewiskach, gdzie swoje mecze rozgrywa Szturm lider odniósł bowiem komplet siedmiu zwycięstw. Podopieczni Marcina Tomaszewskiego jechali z zamiarem przerwania „domowej” passy rywali i cel osiągnęli.


Hieronim Urbanek - plakat wyborczy
Śrem Nasze Miasto 320x320 Komórki

Jak na pojedynek dwóch zespołów walczących o awans mecz mógł się podobać. Szybkie tempo, sporo akcji i dramaturgia. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy dominowali na boisku. Taki zresztą był plan Pogoni, aby oddać inicjatywę i próbować gry z kontry. Dwukrotnie spod opieki obrońców urwał się Filip Osiński, ale uderzał nad bramką bądź jego strzał został zablokowany. W 25 minucie gospodarze dopięli swego i objęli prowadzenie. Wydawało się, że pójdą za ciosem, bo nabrali pewności i rozpędu, a Pogoń ratował też słupek. W końcówce dwie dobre okazje do wyrównania stworzyli sobie jednak goście. Strzał Patryka Wesołka głową obronił bramkarz, a najlepszą sytuację miał Krzysztof Wieliński, ale przegrał pojedynek sam na sam.





W drugiej połowie trener Tomaszewski nakazał swoim piłkarzom podejść wyżej i grać odważniej. Mecz się wyrównał, a Szturm jakby opadał z sił. Efektem tego był faul w 60 minucie i największa kontrowersja tego spotkania. Patryka Wesołka faulował zawodnik z Junikowa. Sędzia zastosował przywilej korzyści, bo utrzymał się przy piłce i jednocześnie krzyknął „puszczam grę, ale jest kartka”. Słyszeli to piłkarze i kibice. Bardzo dobrze prowadzący to spotkanie arbiter dał jednak przysłowiowej plamy. Sięgając po kartonik zorientował się, że zawodnik, który faulował ma już na koncie żółtą kartkę i musiałby pokazać czerwoną. W efekcie drugiej żółtej nie wyjął. Nie trudno się dziwić, że wyprowadził tym z równowagi cały zespół i ławkę Pogoni. Gospodarze powinni bowiem grać w dziesiątkę. Emocje przyniosła sama końcówka. W 85 minucie po podaniu Piotra Galusika sam na sam z bramkarzem znalazł się Patryk Majsner i doprowadził do remisu. Rezerwowy Pogoni mógł zostać bohaterem spotkania, bo miał jeszcze dwie świetne okazje. Po chwili znalazł się bowiem w identycznej sytuacji, po jakiej doprowadził do remisu, ale tym razem piłkę sparował bramkarz, a z linii bramkowej wybił ją obrońca. Majsner w 90 minucie miał ponownie piłkę meczową na nodze, ale uderzył prosto w bramkarza. Mogło to się zemścić w doliczonym czasie, kiedy dogodną okazję mieli rywale, ale na szczęście Sławomir Dembski obronił instynktownie strzał głową.

  Nie tak miało być, wiosenny falstart „Orkana” Manieczki

Przed meczem i po pierwszej połowie remis wziąłbym w ciemno, bo w drużynie Szturmu widać dużo jakości i piłkarsko byli od nas lepsi – powiedział trener Marcin Tomaszewski. – Dobrze zagraliśmy jednak w obronie i w przekroju całego spotkania mieliśmy więcej okazji. Druga połowa i sama końcówka pozostawiają jednak duży niedosyt, bo mimo, że wyrównaliśmy w końcówce, to mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. W dodatku ta niefortunna i niezrozumiała decyzja sędziego. Kto wie co by było, gdybyśmy pół godziny grali w przewadze. Niemniej jestem z zespołu zadowolony i walczymy dalej – dodał.

W niedzielę Pogoń czeka wyjazd do Łubowa na mecz z Piastem.