Image

Trener Sciak: jesteśmy w dołku!

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Nie tak miała wyglądać wiosna w wykonaniu Warty. Trener i działacze zapowiadali walkę o drugie miejsce premiowane grą w barażach o IV ligę, a tymczasem napompowany balonik już dawno pękł, bo po fatalnym początku rundy szans już nie ma. W teorii trzy pierwsze mecze miały być „rozgrzewką” przed starciem z Ostrovią, która przed inauguracją wiosny miała podobny cel, z tym, że ona wciąż się liczy. Warta już nie, bowiem w trzech pierwszych meczach z teoretycznie słabszymi rywalami zdobyła zaledwie punkt i nie potrafiła strzelić choćby gola. W efekcie rywale “odjechali”.

W pierwszej połowie goście zdominowali śremski zespół. Strzelili dwie bramki i zanosiło się na to, że z taką zaliczką zejdą na przerwę. Tymczasem w 42 minucie faulowany w polu karnym był Dominik Mucha, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Piotr Janicki. Tym sposobem Warciarze przerwali strzelecką niemoc w V lidze, która trwała 454 minuty, a jednocześnie wrócili do gry w starciu z Ostrovią.



Gol ten wyraźnie przywrócił nadzieję i wiarę w drużynę, bo w drugiej połowie śremianie nawiązali wyrównaną walkę z rywalami, a fragmentami to oni starali się ich zdominować. Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby zaraz na początku świetnej okazji do wyrównania nie zmarnował Patryk Słomczyński, który z pola karnego huknął Panu Bogu w okno. Chwilę potem znów miał szansę, bo Warciarze mieli rzut wolny tuż za linią pola karnego. Chciał się zrehabilitować, ale znów przestrzelił wysoko nad poprzeczką. Gospodarze próbowali coś wskórać i w 70 minucie bliski szczęścia był Mateusz Maśliński, po którego strzale piłka minimalnie minęła słupek. Goście czekali na swoje okazje. Dwukrotnie z opresji zespół ratował Dominik Sobel, ale za trzecim razem był bezradny. Kwadrans przed końcem ładną akcję piłkarze Ostrovii wykończyli efektowanym szczupakiem i stało się jasne, że trzy punkty pojadą do Ostrowa. W doliczonym czasie goście dobili jeszcze śremski zespół czwartym golem i udanie zrewanżowali się za jesienną porażkę na własnym boisku.

Trener Warty – Hubert Sciak

Jesteśmy w dołku, morale spadły i widać, że niektórym zawodnikom brakuje już motywacji, a przez to zaangażowania na odpowiednim poziomie – powiedział trener Hubert Sciak. – Zespół jest w rozsypce. Odnoszę czasem wrażenie, że są piłkarze, którzy grają na przysłowiowym „fochu”. Wychodzi na to, że dwa lata budowania drużyny pójdą na marne. Szczerze mówiąc szukam pomysłu, co dalej. Pewne jest, że musimy w końcu się przełamać. Potrzebne jest nam zwycięstwo. Meczu z Ostrovią też nie musieliśmy przegrać, bo przy stanie 1:2 mieliśmy swoje okazje i gdybyśmy wyrównali różnie mogłoby się to dalej potoczyć – dodał.

Lepszej okazji do przełamani niż w najbliższą sobotę Warciarze mieć nie będą. Do Śremu przyjedzie Astra Krotoszyn, która wiosną przegrała wszystkie swoje spotkania tracąc w czterech meczach 19 goli. Początek o godzinie 12.00.