|

Dwie bliźniacze interwencje. Jedna z tragicznym finałem

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Zaczęło się po godzinie 17 w Zbrudzewie. Wtedy do straży wpłynęło zawiadomienie o braku kontaktu z samotnie mieszkającym mężczyzną. Rodzina nie mogła się z nim skontaktować od kilku dni. Na pukanie i dzwonienie nikt nie otwierał. Bliscy zdecydowali się powiadomić służby.


Hieronim Urbanek - plakat wyborczy
Śrem Nasze Miasto 320x320 Komórki

Na miejsce udały się strażackie zastępy z JRG Śrem i OSP Niesłabin, a także policja. Po ustaleniach z rodziną i policją strażacy siłowo weszli do budynku. Wewnątrz, na łóżku odnaleźli ciało mężczyzny. Odstąpiono od czynności ratunkowych z uwagi na fakt, że na ciele denata widoczny były już plamy opadowe. Najprawdopodobniej śmierć mieszkańca Zbrudzewa nastąpiła z przyczyn naturalnych.





Kilka godzin później, przed północą, podobną interwencję odnotowano w mieszkaniu przy ul. Roweckiego w Śremie. Tam z kolei służby powiadomiono o tym, że w mieszkaniu może przebywać kobieta z kilkumiesięcznym dzieckiem, z którymi nie ma kontaktu od kilku godzin. Zgłaszającym był partner kobiety i ojciec dziecka. Mężczyzna wyszedł z mieszkania około godziny 18, a ostatni raz miał z partnerką kontakt po godzinie 22. Kiedy koło północy wrócił do mieszkania, nie mógł się do niego dostać. Nikt też nie odpowiadał.

Strażacy więc ponownie siłowo weszli do mieszkania i gdy byli już w środku z pokoju wyszła zaspana kobieta, pytając co się stało.

  Wielkanocne spotkanie śremskich „Smoków”

Tym razem był to alarm fałszywy w słusznej wierze, ale przykłady jak chociażby ze Zbrudzewa pokazują, że nie zawsze kończy się to dobrze. Warto więc utrzymywać dobre relacje z sąsiadami, którzy zareagują w przypadku dłuższej naszej nieobecności i zaniepokojeni powiadomią służby. Wyważone drzwi czy okno zawsze można wymienić, ale życie ma się tylko jedno.