Image
  • Home
  • Aktualności
  • Czy w gminie są miejsca w przedszkolach dla dzieci uciekających przed wojną?

Czy w gminie są miejsca w przedszkolach dla dzieci uciekających przed wojną?

Co o tym sądzisz?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

4 marca Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowało specjalne broszury, w które były skierowane do rodziców i dzieci przybywających z Ukrainy. W materiale znalazły się praktyczne wskazówki dotyczące zapisania dziecka do szkoły i przedszkola oraz praw, jakie przysługują uczniom z zagranicy w polskich szkołach. Informacja została opracowana w języku polskim i ukraińskim. Wszystko brzmi idealnie – tylko jak to wyszło w praniu? Czy placówki publiczne były (i czy są teraz) realnie przygotowane na dodatkowe rekrutacje?

Przedszkola zupełnie nie udźwignęły tego ciężaru


Berdychowski Wv

Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, wielokrotnie mówiono, że gmina posiada zbyt małą liczbę publicznych żłobków w stosunku do zapotrzebowania. Zdarzało się, że konkretne dziecko nie dostawało „przydziału” do placówki, do której miałoby najbliżej ze względu na swoje miejsce zamieszkania. O żłobkach nawet nie ma co wspominać, ponieważ dostać się do nich nie da. Jest ich tak mało. Gdy wybuchła wojna i należało wygospodarować nowe miejsca dla uciekających przed wojną, urzędnicy chyba bez jakichkolwiek refleksji uznali, że szkoły i przedszkola bez problemu przyjmą potrzebujących. Tylko jak? Skoro nie było miejsca we wrześniu dla kolejnych dzieci, to skąd nagle weźmie się miejsce w marcu? Kosztem pogorszenia opieki? To chyba nie powinno wchodzić w grę. Nauczycielki wychowania przedszkolnego przecież nie będą w stanie nagle opiekować się zwiększoną liczbą dzieci.



No i problem się pojawił

Rodziny, które chciałby podjąć pracę w Polsce, są blokowane przez brak miejsc w przedszkolach w gminie, które miały przecież zapewnić opiekę nad dziećmi. Jaka jest odpowiedź Wydziału Oświaty? Rekrutacja odbędzie się w dniach 21.03. – 1.04.2022 i dzieci będą mogły zacząć chodzić do przedszkola od września. Czyli wychodzi na to, że władze liczą na to, że problem sam się rozwiąże do września, a do tego czasu „jakoś to będzie”.

Doskonale rozumiem to, że są w pewnym potrzasku – jeśli nagle okazałoby się, że od tak można wyczarować kilkanaście miejsc w każdym z przedszkoli, wówczas narażą się na gniew rodziców, którzy nie mogli posłać swoich pociech w „normalnym trybie”. Jednak nie trzeba było składać obietnic bez pokrycia. Będziemy pilotować ten temat w najbliższych dniach, ponieważ wydaje się, że sytuacja przedszkolna będzie się jeszcze zmieniała z uwagi na rosnące niezadowolenie społeczeństwa.

Więcej znajdziesz w czwartkowym e-wydaniu!

Zamów dostęp do cyfrowego wydania już teraz!