W chłodny środowy wieczór w Ceglarni w Jarosławkach odbyło się wydarzenie „Kultura w stodole”. Tego dnia uczestnicy mieli okazję poznać kilka ciekawych historii. Między innymi o tym, jak pewnego dnia, kilka lat temu, Ewa Biały ze Stowarzyszenia „Z muzyką do ludzi” zapukała do drzwi Centrum Kultury Książ Wlkp. z pomysłem wystawienia opery w strażnicy.
– Zdradziliśmy również kilka smaczków z operowej kuchni. Na przykład wspominaliśmy historię o tym, jak zając z Wrocławia musiał się „namyślić”, aby zagrać cztery sekundy w „Hecy, czyli polowaniu na zająca”. Przypomnieliśmy sobie także o tym, jak suchy lód potrzebny do „Dydony i Eneasza” dymił podczas przewożenia go prywatnym samochodem do Ceglarni oraz jak w jedną długą noc powstała papierowa suknia głównej bohaterki „Pimpinone” – wspomina Mariola Kaźmierczak, szefowa ksiąskiego Centrum Kultury.
„Kultura w stodole” była połączeniem spotkania przy kawie i ciastku oraz rozmów z artystami o poprzednich przedsięwzięciach operowych realizowanych przez Stowarzyszenie „Z muzyką do ludzi” oraz Centrum Kultury Książ Wlkp. Na deser pokazano operę Łucjana Kamińskiego „Damy i Huzary” na podstawie słynnej komedii Aleksandra Fredry. Tego wieczoru, w rolę aktorów wcielili się członkowie Amatorskiej Kompanii Teatralnej ze Śremu, a sztuka teatralna miał charakter prób do… spektaklu. Pojawiły się również filmy, na których widzowie mogli zobaczyć, częściowo znane już z poprzednich przedsięwzięć, operowe twarze i głosy: Katarzyny Hołysz, Anny Budzyńskiej, Andrzeja Ogórkiewicza, Tomasza Raczkiewicza oraz posłuchać gry Jana Barańskiego na fortepianie.
– Podczas uchylania kulis produkcji i reżyserii wyszło na jaw m.in. że Anna Budzyńska jest prawnuczką Aleksandra Fredry. Kiedy więc dostała zaproszenie do udziału w tym operowym przedsięwzięciu, bardzo się ucieszyła i bez wahania przyjęła rolę Zofii – dodaje Mariola Kaźmierczak.
Oprac. DG