Grupa inicjatywna referendum miała nadzieję, że WSA przychyli się do ich wniosku i uzna podpisy po wnioskiem o referendum, dzięki czemu referendum będzie mogło mieć miejsce. Podobny przypadek miał miejsce w Murowanej Goślinie, tam komisarz wyborczy odrzucił wniosek referendalny, ale WSA uchylił jego decyzję. Komisarz się od niej nie odwołał. Powtórki jednak nie było w przypadku Kórnika. Tutaj WSA zdecydował się na odrzucenie wniosku o przeprowadzenie referendum gminnego w sprawie odwołania burmistrza Kórnika i rady miejskiej.
Strona postępowania czeka na pisemne uzasadnienie decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu. Wówczas mają ostać podjęte dalsze kroki związane z odwołaniem, tym razem do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Odwołanie grupy inicjatywnej od decyzji komisarza wyborczego to skutek decyzji komisarza, który uznał, że prawidłowo złożonych zostało jedynie 1827 podpisów pod wnioskiem o referendum w Kórniku. Żeby referendum mogło się odbyć prawidłowych podpisów musiałoby być w liczbie 2186. Zabrakło więc 359 podpisów pod wnioskiem.
Ze zdaniem komisarza wyborczego nie zgadza się grupa inicjatywna. Złożyła ona odwołanie od decyzji komisarza do WSA w Poznaniu. Jako argumentację podniesiono, że podpisy powinny być uznane za ważne, z uwagi na fakt, że nie ma wymogu, aby dane osób były wpisane na karty literami drukowanym. Kolejnym argumentem jest fakt, że weryfikacja prawdziwości danych obywatela następuje przez porównanie ich z bazą nr PESEL.
Powodem chęci odwołania burmistrza i rady są oczywiście pieniądze i ich gospodarowanie pod rządami burmistrza Pacholskiego oraz radnych. Inicjatorzy wskazują, że jak na bogatą gminę, która posiada budżet w wysokości około 200 mln zł, jest ona kiepsko skanalizowana, a system dróg w dużym stopniu opiera się na drogach gruntowych. Czarą goryczy, która jednocześnie była zapalnikiem do zawiązania się komitetu, była 30-milionowa inwestycja (wraz z odsetkami za kredyt – dop. red.) w kładkę na jeziorze oraz podwyżki cen śmieci.