Przygodę ze sportem rozpocząłeś jako młody piłkarz Warty. Jak doszło do tego, że „rzuciłeś” piłkę dla żużla i postanowiłeś spróbować sił w „czarnym sporcie”?
– Razem z rodzicami jeździliśmy na Unię oglądać mecze, a motory zawsze mnie kręciły. Od małego jeździłem na jakimś quadzie, czy crossie i gdy trzy lata temu wyczytałem w Internecie, że jest nabór do szkółki Leszczyńskie Byki pomyślałem, że chciałbym spróbować. Poprosiłem tatę, abyśmy pojechali do Leszna i dowiedzieli się, czy jest możliwość rozpoczęcia treningów i tak się rozpoczęła ta przygoda. Początkowo chodziłem dalej na piłkę i trenowałem w Warcie, ale na dłuższą metę nie dało się tego pogodzić i musiałem wybrać. Postawiłem na żużel.
Masz za sobą kolejny etap. Niejako „na zajączka” sprawiłeś sobie prezent w postaci licencji żużlowca na motor o pojemności 500cc. To ważny krok w przód w Twojej rozpoczynającej się karierze. Długo się starałeś o tą licencję?
– Tak, to ważny krok i cieszę się, że mam już go za sobą. Dwa lata temu zdałem licencję na motor o pojemności 250cc, a dopiero teraz, kiedy ukończyłem 15 lat mogłem się ubiegać na tą o pojemności 500cc. Egzamin wyglądał tak, że trzeba było przejechać cztery kółka toru w określonym czasie, bez wywrócenia się i cztery kółka z trzema zawodnikami na zasadzie takiego mini startu. Była też część pisemna w formie testu. Poszło dobrze i mam licencję.
Jak wygląda Twój tydzień treningowy i Twoje dotychczasowe starty w zawodach. Masz już na koncie jakieś sukcesy?
– Trenuję pod okiem Romana Jankowskiego przeważnie dwa razy w tygodniu na torze w Lesznie bądź Rawiczu. Od dwóch lat startuję w zawodach i jak dotąd były one na motorze o pojemności 250 cc. W tamtym roku objechałem niemalże wszystkie stadiony Ekstraligi. Za największy do tej pory mój sukces uważam czwarte miejsce w finał Indywidualnego Pucharu Polski młodzieżowców w Toruniu.
Można powiedzieć, że podążasz śladami Bartosza Smektały. A kto jest Twoim idolem. Na jakim zawodniku się wzorujesz, kogo podpatrujesz?
– Podpatruję praktycznie wszystkich zawodników, bo każdy w czymś jest najlepszy i staram się wyciągać wnioski. Kiedy przed nami trenuje Unia to staram się przyjechać na swój trening wcześniej, żeby przyglądać się i starać naśladować najlepszych. Moimi takimi wzorami są klubowi Emil Sajfudinov i Piotr Pawlicki. Dobry kontakt mam także z Bartkiem Smektałą. Zawsze służą radą, chętnie pomagają i podpowiadają. To tacy starsi koledzy i cieszę się, że mam z nimi kontakt.
WIĘCEJ W CZWARTKOWYM WYDANIU GAZETY