Poniedziałek, 1 lutego ma być dniem przełomowym. Na ten dzień Poznańska Izba Gastronomii zapowiedziała ponowne otwarcie lokali. – Zdajemy sobie sprawę, że po tak długim lockdown’ie ciężko jest się otworzyć z dnia na dzień. Dlatego dając każdemu czas na przygotowanie lokalu pod ponowne otwarcie jako datę na wspólny powrót wybraliśmy 1.02.2021r. Apelujemy do wszystkich lokali gastronomicznych (zarówno gastronomii nocnej jak i dziennej), ale też do innych pokrzywdzonych branży: hotelarzy, branży fitness, branży beauty, artystów, sektora eventowego, sklepów wielobranżowych o pełną mobilizację. Walczymy o wspólne dobro, o nasz wspólny cel. Walczymy o normalność! Im więcej lokali powie dość w pierwszym tygodniu lutego, tym szybciej wywalczymy normalność, czyli nasze prawo do pracy, bo o nic więcej przecież nie chodzi. Chcemy tylko ratować nasze biznesy, na które wielu pracowało całe życie, zapewnić bezpieczny byt sobie i swoim rodzinom – zapewniają organizatorzy akcji.
Okazuje się, że rozgoryczeni właściciele lokali nie boją się kontroli sanepidu oraz policji. Liczyli na to, że rząd przychyli się do ich apeli i w końcu pozwoli im wznowić działalność. Jednak nic z tego. Lokale gastronomiczne oraz hotele mają zostać zamknięte dla gości przynajmniej do połowy lutego.
Wśród lokalnych restauracji wciąż niepewność. – Na tę chwilę nie podejmujemy żadnych kroków związanych z ponownym otwarciem naszego bistro z możliwością konsumpcji posiłków na miejscu. Działamy tylko i wyłącznie z dowozem i na wynos. Z tego co mi wiadomo Roma ma się otworzyć, również zastanawiamy się nad takim posunięciem, ale nie jest to jeszcze postanowione – informuje Marcin Jaskuła z „Namaja Bistro”.
Właścicielka restauracji „Cafe&Lunch Młyn” oraz „Trattoria Roma” faktycznie przyznaje, że planuje otworzyć swoje lokale w połowie lutego. Czy się nie boi? – Obawiamy się, jak wszyscy… – wyjaśnia Marta Klimowska.
Właściciele punktów gastronomicznych nie kryją również rozgoryczenia formą wsparcia, którą zaoferował rząd. – Radzimy sobie na tyle, ile jest to możliwe w aktualnej sytuacji. Obecna forma działalności jest niestety poniżej jakiejkolwiek rentowności. Jakaś pomoc państwa jest, lecz jest ona spóźniona i niewystarczająca, aby zrekompensować straty. Jeśli chodzi o normalne funkcjonowanie od 1 lutego, to ciągle nie podjęliśmy decyzji. Sami nie wiemy co będzie lepsze… – mówią właściciele restauracji „Włoska”.
A co będzie lepsze? Otwarcie czy podporządkowanie się rządowym obostrzeniom? Czekamy na wasze opinie.