Ogień pojawił się w piątek około godziny 23.30. Pierwsze jęzory ognia zajęły dach i górną elewację budynku w Lucinach. Na szczęście rodzinie państwa Grobelnych udało się w porę opuścić dom. Nowy dom…
Do piątku, 20 listopada byliśmy zwyczajną rodziną, jakich wiele. Żona, mąż i nastoletnie dziecko. Mieszkający w domu z kredytem do spłacenia. Dzisiaj wciąż jakimś cudem jesteśmy we trójkę, wciąż nad głową wisi kredyt, tylko domu już nie mamy… – opowiada Mariusz Grobelny
– Był późny wieczór, około godz. 23:30, żona już spała. Ja z córką na szczęście nie. Nagle zgasło światło, w ciemnościach z telefonem w ręku próbowałem zorientować się w sytuacji. W pewnym momencie poczułem zapach spalenizny, a po kilku chwilach dym obecny był już w całym domu. Panika, strach, ogromna adrenalina, szybka pobudka żony, ewakuacja i bezradne obserwowanie jak płomienie połykają dorobek naszego życia… – wspomina mężczyzna.
W akcji gaśniczej udział brały jednostki z gminy Śrem oraz gmin ościennych. Przyjechało również wsparcie z Poznania. Strażacy przez wiele godzin walczyli z pożarem. Udało im się ocalić telewizor. Co było przyczyną pożaru? Nie wykluczone, że winne są panele fotowoltaiczne lub pożar został spowodowany przez instalację do ogrzewania budynku.
W kilka chwil rodzice z czternastoletnią córką stracili cały dorobek życia. Zostali z niczym. – Opinie specjalistów są jednoznaczne – dom jest nie do uratowania. Trzeba będzie go zrównać z ziemią i zbudować od nowa. Gdybyśmy położyli się z córką wcześniej spać, albo pożar wybuchłby dwie godziny później, prawdopodobnie dzisiaj cała Polska mówiłaby o 3-osobowej rodzinie, która spłonęła żywcem w swoim domu. Na szczęście żyjemy i możemy poprosić o pomoc, bo wszystko, co mieliśmy, poszło z dymem… – dodaje Mariusz Grobelny.
Na szczęście z pomocą ruszyli sąsiedzi oraz najbliższa rodzina. Na miejscu tragedii pojawił się również burmistrz Adam Lewandowski, który zapewnił, że rodzina otrzyma pomoc z gminy.
Podczas wizyty w Lucinach na miejscu ustaliłem z ojcem rodziny spotkanie w poniedziałek o godzinie 12.00. Będą w nim uczestniczyć wszystkie niezbędne służy miejskie. Do tego czasu rodzina ma gdzie przebywać. W dniu dzisiejszym będą mieli niezbędną opiekę psychologa. Wszelkie decyzje zapadną po poniedziałkowym spotkaniu – informuje Adam Lewandowski
O tym, że rodzina może liczyć na wsparcie zapewniła nas również Maria Świdurska, kierownik śremskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Rodzina jest zaopiekowana. Ma pomoc psychologa i tymczasowy dach nad głową – oświadcza kierownik OPS.
– Wciąż jesteśmy w szoku. Tego, co przeżywamy, nie da się opisać w kilku zdaniach. Cały czas czuję ten dym, a przed oczami mam rozświetlające noc płomienie, które pożerały nasz dobytek. Nie ma ważniejszego miejsca dla każdego człowieka, jak własny dom. Tyle pracy i serca włożyliśmy, żeby mieć swój wymarzony kąt, a teraz zostaliśmy w tym, w czym wyszliśmy w nocy, żeby się ratować – opisuje pan Mariusz, który zapewnia, że dom był ubezpieczony. Pierwsze oszacowanie szkód mówi o kwocie 500 tys. zł.
Pan Mariusz założył zbiórkę w serwisie siepomaga.pl
Jest nam strasznie głupio prosić o wsparcie, wciąż mam nadzieję, że to tylko zły sen, który za chwilę się skończy. W domu zostało wszystko – ubrania, podręczniki do szkoły, meble. To, czego nie strawił ogień, to zalała woda, którą strażacy lali przez całą noc. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci, a najbardziej przeżyła to nasza córka. Sami niewiele możemy, ale wierzymy, że wspólnymi siłami uda się szybko odbudować to, co straciliśmy. Wierzymy, że dołożycie swoją cegiełkę!